Sposoby zabezpieczenia roszczeń pieniężnych w praktyce gospodarczej
Czytaj więcej
W relacjach między profesjonalistami zaufanie to waluta. Gdy podpisujesz umowę z podwykonawcą niejako wpuszczasz go „do środka” swojej formy – pokazujesz mu procesy, politykę cenową, roadmapę produktu, a czasem i listę kluczowych klientów. Naturalnie chcesz, by ta wiedza nie została wykorzystania przeciwko Tobie. Stąd w umowach B2B tak często pojawia się zakaz konkurencji: klauzula, która ogranicza możliwość świadczenia usług podobnych do Twoich na rzecz podmiotów konkurencyjnych. Jej cel? Ochrona tajemnicy przedsiębiorstwa (w tym know-how, relacji i technologii).
Jak działa taki zakaz w praktyce? Na co zwrócić uwagę konstruując odpowiednie postanowienia umowne? W tym artykule wyjaśniam, jak zbudować skuteczny zakaz konkurencji w relacjach B2B: zaczynając od definicji, przez precyzyjny zakres oraz czas trwania, aż po wynagrodzenie oraz dochodzenie roszczeń w przypadku jego naruszenia. Zachęcam do lektury.
Zakaz konkurencji w relacjach B2B to po prostu umowna klauzula, która ma uchronić zleceniodawcę przed działaniami mogącymi „podkopać” jego biznes. Polega ona na tym, że druga strona — zwykle współpracownik prowadzący działalność gospodarczą — zobowiązuje się, że nie będzie podejmować aktywności o charakterze konkurencyjnym wobec zleceniodawcy. Chodzi tutaj zarówno o świadczenie podobnych usług na rzecz konkurenta w sposób bezpośredni, jak i prowadzenia własnego przedsięwzięcia w tym samym segmencie rynku, a nawet wejście do organów spółki konkurencyjnej.
Podstawą wprowadzenia takiego ograniczenia jest swoboda umów wynikająca z art. 353¹ Kodeksu cywilnego. W relacjach biznesowych strony mają prawo samodzielnie ułożyć zasady współpracy, mogą też uzgodnić, że określone zachowania będą wyłączone, oczywiści o ile będzie to w granicach prawa, natury stosunku i zasad współżycia społecznego. Dlatego skuteczność zakazu konkurencji zależy od tego, jak precyzyjnie opiszesz, co uważacie za „konkurencję” (usługi/produkty, segment klientów), kogo dotyczy oraz w jakim kontekście ma obowiązywać.
Warto też pamiętać, że B2B to nie etat. W prawie pracy reguły dotyczące zakazu konkurencji są wprost zapisane w Kodeksie pracy (m.in. co do formy, okresu i odpłatności po ustaniu zatrudnienia). W B2B takich sztywnych ram ustawowych nie ma, a zakres i konstrukcja odpowiednich klauzul to w większym stopniu kwestia negocjacji i proporcjonalności.
Zakaz konkurencji ma sens przede wszystkim tam, gdzie współpraca realnie otwiera drugiej stronie drzwi do Twoich zasobów o wartości biznesowej: know-how, list klientów, polityki cenowej, planów rozwojowych czy rozwiązań technologicznych. Gdy podwykonawca widzi „od kuchni”, jak działasz i na czym zarabiasz, ryzyko, że wykorzysta tę wiedzę w relacji z Twoją konkurencją rośnie, a wraz z nim potrzeba umownego zabezpieczenia.
Z praktycznego punktu widzenia wprowadzenie zakazu konkurencji zmniejsza ryzyko utraty klientów i „wycieku” danych biznesowych, a przy okazji klaruje oczekiwania co do wyłączności na określonym odcinku rynku. Technicznie można go umieścić bezpośrednio w umowie współpracy (np. jako paragraf), dołączyć jako załącznik albo zawrzeć w osobnym dokumencie. Istotne jest przy tym, aby treść odpowiadała specyfice relacji i faktycznie chroniła strategiczne zasoby.
Kluczowe jest też, by zakaz był „szyty na miarę”. Zbyt ogólne zakazy bywają nieskuteczne, bo nie oddają realiów Twojej branży. Warto więc jasno nazwać, jaką działalność uważasz za konkurencyjną (produkty/usługi, segment klientów), oraz opisać kontekst. Przykładowo: nie każda aktywność grafika w innej agencji będzie uderzać w agencję wyspecjalizowaną w zupełnie innym segmencie. Precyzja zwiększa „siłę” klauzuli i zmniejsza ryzyko sporu interpretacyjnego.
O wprowadzaniu do umowy zakazu konkurencji warto pomyśleć już na etapie rozpoczynania współpracy. Wszędzie tam, gdzie wiedza, sieć kontaktów i dane są głównym kapitałem (np. HR, IT) zakaz konkurencji ogranicza typowe nieporozumienia dotyczące zakresu dozwolonej aktywności poza świadczeniem usług na rzecz danego Zleceniodawcy.
Najlepszy zakaz konkurencji nie jest „paragrafem na wszystko”, tylko precyzyjnym opisem tego, czego naprawdę chcesz bronić. Zacznij od przedmiotu: zamiast ogólnej formuły „zakazuje się działalności w branży X”, opisz konkretne produkty, usługi, grupy klientów albo technologie, które stanowią Twoją grupę docelową. W przypadku zakazu konkurencji „ogólniki” są ryzykowne i potencjalnie łatwe do podważenia w przypadku ewentualnego sporu sądowego.
Kolejny krok to doprecyzowanie zachowań, które uznajesz za konkurencyjne. Działalność „na etacie” u konkurenta to nie wszystko. Warto jasno dopisać prowadzenie własnego, konkurencyjnego biznesu czy wejście do organów spółki, która konkuruje z Twoją firmą. Takie rozwinięcie ogranicza spory interpretacyjne po zakończeniu współpracy.
Skuteczny zakres ma też wymiar podmiotowy. W wielu relacjach kluczowe jest zabezpieczenie kontaktów: możesz wprost zabronić przejmowania Twoich klientów lub dostawców oraz – przez określony czas – podejmowania prób ich „podbierania”. W praktyce dobrze działa odesłanie do listy kontrahentów (np. tych, z którymi współpracowałeś w ostatnich 6–12 miesiącach) albo do z góry wskazanych konkurentów.
W branżach takich jak IT czy HR warto rozważyć również element „anti-poach”, czyli zakaz rekrutowania Twoich pracowników. Utrata kluczowych specjalistów bywa większym ryzykiem niż sama konkurencja, więc zastrzeżenie zakazu zatrudniania lub choćby aktywnego pozyskiwania określonych pracowników jest uzasadnione.
Należy także pamiętać o zakresie terytorialnym. Zakaz konkurencji obejmuje rynek, na którym faktycznie działasz, tj. miasto, region, cała Polska albo UE. „Zakaz globalny” bywa trudny do obrony, o ile nie wynika z rzeczywistej skali działalności.
Co przy tym istotne zakaz konkurencji nie może „w całości” eliminować kontraktora z rynku”. Jeżeli sformułujesz go tak szeroko, że praktycznie wykluczasz możliwość świadczenia usług w ramach konkretnej profesji, to taką klauzule łatwo kwestionować w sądzie podnosząc zarzut sprzeczności z zasadami współżycia społecznego.
Na koniec pamiętaj o języku operacyjnym. Dobre klauzule posługują się definicjami („firma konkurencyjna to…”, „klienci objęci zakazem to…”), odwołują do mierzalnych kryteriów (okres look-back dla listy klientów, nazwy produktów, segmenty rynku) i eliminują wątpliwości co do sposobu liczenia naruszeń.
W przypadku relacji B2B zakaz konkurencji powinien działać tak długo, jak długo realnie chroni Twoje interesy. Mówiąc inaczej: nie może on „wypychać” drugiej strony z rynku na zbyt długi okres. Liczy się tutaj proporcja: im szerszy zakres (produkty, klienci, terytorium) i im wrażliwsze informacje przekazałeś, tym łatwiej uzasadnić dłuższy horyzont czasowy; jeśli zaś współpraca dotyczyła standardowych czynności, długie „wygaszenie” będzie stosunkowo łatwe do podważenia w sądzie.
W praktyce okres obowiązywania zakazu konkurencji określa się w przedziale od 6 do 23 miesięcy po ustaniu umowy/ Dłuższe okresy (np. 3 albo 5 lat) znacząco podnoszą ryzyko utrzymania zakazu w mocy, szczególnie gdy jest one szeroki i nie towarzyszy mu adekwatny ekwiwalent pieniężny. Z kolei krótszy, kilkumiesięczny zakaz może w zupełności wystarczyć, gdy wykonawca nie miał dostępu do unikalnych danych czy technologii.
Obowiązujące przepisy nie nakładają wprost obowiązku wypłaty odszkodowania za powstrzymanie się od konkurencji między przedsiębiorcami, tak więc strony mają tu swobodę kontraktowania. Swoboda nie oznacza jednak dowolności: jeżeli klauzula po ustaniu umowy realnie i na długo ogranicza możliwość zarobkowania, brak jakiejkolwiek rekompensaty może zostać oceniony jako sprzeczny z zasadami współżycia społecznego, a w konsekwencji nawet uznaniem całej klauzuli za nieważną.
Orzecznictwo wskazuje tutaj na dwie ważne ścieżki. W wyroku z 11 września 2003 r. (III CKN 579/01) Sąd Najwyższy uznał, że trzyletni, nieodpłatny zakaz konkurencji po ustaniu umowy zlecenia narusza zasady współżycia społecznego (czyli bez realnego ekwiwalentu takie ograniczenie upada). Z drugiej strony w wyroku z 5 grudnia 2013 r. (V CSK 30/13) ten sam Sąd dopuścił możliwość nieodpłatnego zakazu w relacji B2B, podkreślając profesjonalny charakter stron i brak ustawowego wymogu zapłaty – o ile klauzula pozostaje rozsądna i proporcjonalna. Te dwa orzeczenia wyznaczają ramy: nie ma automatycznego obowiązku płacenia, ale im „twardszy” i dłuższy zakaz, tym bardziej „wskazany” jest realny ekwiwalent.
W praktyce bezpiecznym punktem odniesienia bywa standard z prawa pracy: co najmniej 25% dotychczasowego wynagrodzenia za każdy miesiąc trwania zakazu. Choć w B2B ta stawka nie wynika z przepisów, jej przyjęcie znacząco zwiększa szanse, że klauzula zostanie uznana za uczciwą.
Dobrze jest także przewidzieć w umowie możliwość zwolnienia z zakazu konkurencji (np. gdy ryzyko już wygasło) i opisać, co wtedy dzieje się z odszkodowaniem. Jeżeli wypłacasz je miesięcznie – zwykle kończysz płatności z chwilą zwolnienia. Jeśli umówiłeś się na kwotę ryczałtową z góry albo na koniec – sensownie jest uregulować rozliczenie proporcjonalne, by uniknąć sporu o „nienależną część” wypłaconej kwoty.
A co w sytuacji, gdy pomimo umowy o zakazie konkurencji druga strona dopuszcza się jej naruszenia? W takim przypadku najczęściej korzystamy z uprawnienia do naliczenia kary umownej. To prosty „bezpiecznik”, który nie tylko działa odstraszająco, ale też upraszcza dochodzenie roszczeń na drodze sądowej (nie trzeba bowiem wykazywać rzeczywistej wysokości szkody—wystarczy udowodnić samo naruszenie zakazu konkurencji).
Jak wysoka bywa taka kara w praktyce? Rynkowo spotkasz bardzo szeroką rozpiętość—od kilkunastu tysięcy złotych do kilkuset tysięcy złotych za pojedynczy przypadek naruszenia. Wysokość kary umownej powinna korespondować z wagą roli zleceniobiorcy i wartością chronionych informacji (im trudniej zastępowalna osoba i im cenniejsze know-how, tym wyższa sankcja).
Należy jednak pamiętać, że dłużnik nie jest całkowicie bezbronny. W toku sporu sądowego dłużnik może domagać się miarkowania kary umownej przez sąd, który może dokonać jej obniżenia jeśli uzna, że jest rażąco wygórowana (art. 484 § 2 KC).
Kara umowna nie jest jedynym narzędziem ochronnym. Nawet jeśli klauzula non-compete nie obejmuje wszystkich ryzyk lub nie została perfekcyjnie sformułowana, w tle działa ochrona tajemnicy przedsiębiorstwa i reżim czynów nieuczciwej konkurencji. To dodatkowy parasol dla poufnych informacji, który można wykorzystać równolegle—szczególnie przy „wycieku” know-how, bazy klientów czy polityki cenowej. W praktyce dobrze zaprojektowany zakaz konkurencji i NDA (o czym więcej napiszemy w kolejnym artykule) wzajemnie się wzmacniają: pierwszy porządkuje zakazane aktywności, drugi—chroni treści, które nie powinny ujrzeć światła dziennego.
Dobrze zaprojektowany zakaz konkurencji to doskonałe narzędzie ochrony interesów: jasno opisuje, jaką aktywność uznajecie za konkurencyjną, na jakim terytorium i przez jaki okres czasu. Pozwala nie tylko szybko dochodzić odszkodowania w przypadku jego naruszenia, ale też odpowiednio zniechęca podwykonawców przed wykorzystaniem informacji, do których dostęp uzyskał w toku współpracy z Twoją firmą.
Jeśli obawiasz się, czy stosowane przez Ciebie umowy o zakazie konkurencji należycie chronią Twoje interesy – skontaktuj się z nami. Przeprowadzimy stosowny audyt i przygotujemy umowę „szytą na miarę” dla Twojej branży. wesprzeć negocjacje z kontraktorami oraz zaplanować strategię egzekwowania (w tym procedurę zwalniania z zakazu i rozliczeń). Daj znać, w jakim modelu współpracy działasz i na jakich rolach — od tego zaczniemy.
Absolwentka Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Stypendystka na Wydziale Prawa Uniwersytetu w Padwie we Włoszech (Università degli Studi di Padova). Członek Wielkopolskiej Izby Adwokackiej.